Ep.1, cz.2 - Pakt
- Na czwarty eter, co jest do licha? – powiedział Gormil.
Dziewczyna oderwała głowę od rąk i spojrzała prosto na mnie.
Na jej twarzy malował się strach.
- Oczy… czarne jak nocne niebo – powiedziałem do moich
kompanów, oni zaś z przerażenia odsunęli się. Podszedłem bliżej dziewczynki i
ukucnąłem, aby być z nią na równi.
- Lucas! Co ty robisz?! To niebezpieczne – krzyczeli.
Otwartą dłonią dotknąłem czoła dziewczynki. Niemalże od razu
znaleźliśmy się w okrągłej i przestronnej czarnej kuli. Dziewczynka stanęła
naprzeciwko mnie.
- Jak ci na imię? – zapytałem
- J-julia – odpowiedziała.
- Czy wiesz gdzie jesteśmy? - zapytałem, ale dziewczyna
potrząsnęła głową. – To twoje podświadome serce, miejsce gdzie gromadzi się cała
moc magiczna. Uspokój się proszę, mocno ryzykuję, ale chcę ci pomóc. Wystarczy
jeden twój ruch i jesteś w stanie mnie zabić.
Julia nabrała kilka głębszych wdechów, a kula widocznie się
zmniejszyła.
- Widzisz – dodałem jej otuchy – potrafisz.
Dziewczynka po raz pierwszy uśmiechnęła się. Spostrzegłem,
że jej delikatnie pofalowane blond włosy kontrastowały z ciemnymi oczyma.
- Twoje oczy, czarne tęczówki. Jesteś potężną maginią
cienia. Muszę jednak nauczyć cię zaklęcia, dzięki któremu powróci twój
naturalny kolor. Kiedy żywioł przejmuje kolor twoich oczu, uważane jest, że mag
osiągnął mistrzostwo w rozwijaniu daru. Nie mniej jednak jest to odbierane z
pogardą i zawiścią, a zwykli ludzie mogą zacząć się ciebie bać. Dlatego magowie
obmyślili magiczne soczewki, miej jednak na uwadze, że zaklęcie działa tylko zewnętrznie
i nie jest trwałe. Może się zdarzyć, że zapomnisz go podtrzymywać i w najmniej
odpowiednim momencie powróci czerń.
- Moje oczy były niebieskie, jak ocean – powiedziała nagle.
Czarna kula zmniejszyła się i zmieniła kolor na jaśniejszy,
usłyszałem uspokajający szum fal. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się:
- Gotowa?
- Tak.
- Powtarzaj za mną: Caerulei
lens – niebieska soczewka.
~~~~
Po długiej próbie ćwiczeń, kula zmalała na tyle, że musieliśmy powrócić.
Obudziliśmy się gwałtownie z transu. Wnioskując po twarzach moich towarzyszy
uznałem, że działo się coś naprawdę ciekawego, gdy mnie nie było. Rzuciłem
pytające spojrzenie, wskazali na drzewo. Kiedy spojrzałem w tamtą stronę, dąb
był już prawie uschnięty.
- Co się stało? – zapytałem.
- Ktoś zastawił na nią pułapkę. To drzewo działało jak generator energii.
To jakby ktoś ją ciągle raził prądem i zmuszał do używania mocy w celu
samoobrony – tłumaczył Reld.
- Niesamowite, kto byłby zdolny do takich rzeczy? – podjęła temat Blarie.
- Ktoś, kto naprawdę pragnął jej śmierci.
Wstałem zirytowany.
- Nie zostawię tak tego, o nie. Jeśli zrobił to za pierwszym razem, zrobi
i za drugim. Reldzie pobierz próbki, przebadasz je w swoim laboratorium. Blaire,
pomożesz mu. Teraz musimy się zastanowić co mamy zrobić z dziewczynką.
- Rada, rozkaże ci oddać ją do Czeluści. Nie możemy jej zachować, ani
przyjąć do Kręgu Bitewnego.
- Nawet tak nie mów! – oburzyłem się. - W porównaniu do mnie nigdy tam
nie byłeś. Izolatka dla magów, którzy nie radzą sobie z darem, nie powinna
istnieć. Gdyby nie mistrz Rizorf, siedziałbym tam do dzisiaj, jeśli wcześniej
nie zrobiłbym sobie krzywdy.
- Wybacz, Lucasie… Nie powinienem – Geth machnął ręką w przepraszającym
geście.
- Spójrz na jej oczy – powiedziałem.
Geth zdziwił się, reszta poszła za jego przykładem.
- Błękit, przecież to są soczewki – powiedział. – Udało ci się uspokoić
jej moc!
- Chwilowo… tak – odparłem.
Wszyscy zamyślili się, rzucali pomysłami, coraz to głupszymi i mniej
sensownymi. Wtrąciłem się w momencie kiedy mieli już zrezygnować.
- Już wiem. Julio, oficjalnie biorę cię na moją uczennicę. Musimy tylko
zawrzeć pakt i zdobyć zgodę od ministerstwa – wyciągnąłem dłoń, jarzyła się
delikatnym kremowo-żółtym światełkiem.
- To jest szalone, Lucasie! – zaśmiała się Gavina.
Julia pomimo sprzeciwów wstała. Klasnęła w dłonie uradowana i nawet nie zauważyłem
kiedy podała mi rękę:
- Zgoda, mistrzu Lucasie.
Pakt został zawarty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz